Anna Rokicka – pedagog, metodyk, dziennikarka, autorka materiałów edukacyjnych, wykładowca akademicki, doktorantka na wydziale pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego, członek Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego. Od ponad 15 lat konsekwentnie i z pasji związana z edukacją. Od 9 lat współpracuje z Podstawową Szkołą Międzynarodową The International School, od września 2019, jako Dyrektor Szkoły ul. Jagielska 2.
Pani Anno, jak zareagowała Pani, nauczyciele, dzieci i rodzice na wieść o epidemii koronawirusa w Polsce i na świecie?
Od kilku tygodni obserwowaliśmy sytuację w Chinach i zdawaliśmy sobie sprawę z możliwego zagrożenia. Pytanie dotyczyło tego, z jaką siłą odczuje to Europa – kiedy możemy spodziewać się zachorowań i na jaką skalę. Na tamtym etapie trudno było zakładać jakikolwiek scenariusz. Wśród uczniowskich rozmów ten temat się pojawiał, a jako że dzieci mają niebywałą zdolność odczuwania nastroju i emocji, to doskonale wiedziały, że są świadkami czegoś wyjątkowego.
Ten dziwny stan wybrzmiewał też w naszych rozmowach z zespołem i rodzicami. Ze względu na profil naszej szkoły, wiele osób z naszego najbliższego otoczenia bardzo dużo podróżuje i ma kontakt z osobami z różnych zakątków świata. Wiadomości zaczęły krążyć.
Realny stan zagrożenia odczuliśmy wraz z powrotem z ferii zimowych. To był asumpt do podjęcia pierwszych działań profilaktycznych w szkole. Wprowadziliśmy modyfikacje zarówno w kwestii higieny i bezpieczeństwa, jak również drobne zmiany organizacyjne. Staraliśmy się jednak działać w sposób racjonalny, tak aby nie wprowadzać dodatkowego niepokoju wśród naszych uczniów.
Czy w tej chwili umie Pani już oszacować straty w Państwa szkole The International School spowodowane epidemią? Jakiego rodzaju pomoc by się Państwu przydała od polskiego rządu?
Nasze straty szacowane będą na podstawie niezapłaconych w terminie czesnych. Brak systematycznych wpływów, przy małym biznesie, odczuwalny jest natychmiastowo. W tej chwili, mimo zastoju na niektórych stanowiskach, chcemy utrzymać wszystkie etaty, bo zależy nam, aby dzieci wróciły do szkoły do osób, które znają i które dają im poczucie bezpieczeństwa, tak bardzo zachwiane w tej chwili.
Pomocą dla wszystkich przedsiębiorców byłoby zdjęcie obowiązku płacenia podatków typu ZUS i wszelkich innych. W kameralnej szkole, gdzie połowa czesnego przeznaczana jest na składki ZUS i wynagrodzenia to byłaby realna pomoc. Niestety, nie objęło nas wsparcie tarczy antykryzysowej. Zawsze powtarzam, że w szkole czynnik ludzki jest kluczowy, tutaj największe znaczenie mają ludzie.
To oni sprawiają, że gwarantujemy naszym uczniom wysoki poziom nauczania, profesjonalizm i pracę z pasjonatami. Naszym nadrzędnym celem jest zapewnianie ciągłości współpracy ze wszystkimi, z którymi jesteśmy lub chcemy się związać na lata. Rodzice i uczniowie niezwykle cenią sobie stabilizację w zespole, my również podchodzimy do tego w sposób konstytutywny.
Jak Państwo zadbali o naukę i rozwój swoich uczniów?
Myślę, że kluczowe jest zapewnienie profesjonalnej organizacji nauczania. To był cel, który przeświecał nam od samego początku. Bezzwłocznie przystąpiliśmy do organizacji zdalnego nauczania, jeszcze przed wydaniem centralnych decyzji. Wiedzieliśmy, że jeśli ograniczymy zdalne nauczanie jedynie do przesyłania zadań uczniom to dużą odpowiedzialność scedujemy na rodziców. Takie działanie oceniliśmy jako despekt i od razu odrzuciliśmy ten wariant.
Zapewniliśmy uczniom 5 lekcji dziennie on-line przy wykorzystaniu profesjonalnych narzędzi, pełną realizację podstawy programowej, tym samym zapewniliśmy im ciągłość edukacyjną, a rodzicom umożliwiliśmy skupienie się na ich obowiązkach zawodowych. Teraz, po kilku tygodniach wiemy, że praca odbywa się bardzo efektywnie, a przez to, że nie było żadnych zastępstw, wycieczek i projektów, zrealizowaliśmy więcej, niż zakładaliśmy.
Dlatego wraz z kolejną informacją o wydłużeniu zdalnego nauczania szkół, zmieniliśmy organizację – zaplanowaliśmy projekty, konkursy, dodatkowe zajęcia ruchowe. Wszystko po to, żeby nasi uczniowie mieli zapewniony kompleksowy rozwój. Wierzymy, że jeśli jako zespół zadbamy o rzetelną edukację to uczniowie znajdą czas na przyjemności i wszechstronny rozwój swoich zainteresowań, nawet w tych trudnych domowych warunkach.
Jakie idee przyświecają Państwu przy wykonywanej pracy pod kątem rozwoju dzieci? Jakie wartości są kontynuowane i podkreślane cały czas, mimo nauki zdalnej?
Zawsze ponad wszystko ceniliśmy sobie bezpośredni kontakt z naszymi uczniami. Teraz bardzo się o nich martwimy, bo wiemy, że czas izolacji jest czasem trudnym. Nie mamy z uczniami bezpośredniego kontaktu i pozbawiamy ich tym samym możliwości zgłaszania i sygnalizowania pewnych spraw na bieżąco – na korytarzu szkolnym, podczas godziny wychowawczej. My też nie jesteśmy w stanie zawsze wyczuć ich nastroju przez ekran monitora i zareagować natychmiastowo.
Robimy co możemy, żeby nic nam nie umknęło. Trzy razy w tygodniu dyżuruje psycholog szkolny, organizujemy warsztaty wychowawcze, staramy się rozmawiać, piszemy listy. Wiemy jednak, że to wciąż za mało. Część uczniów źle znosi izolację od kolegów i koleżanek, bo rozwojowo jest im to bardzo potrzebne. Niezwykle się cieszymy, że jako szkolna społeczność, mam tu na myśli linię SZKOŁA-DOM, okazaliśmy wielką siłę.
Jestem dumna z Rodziców, którzy bardzo nam zaufali w tej nowej organizacji, dając wsparcie i przesyłając wyrazy uznania za naszą pracę, z uczniów, których motywacja i zaangażowanie dodawało nam skrzydeł. Mój zespół przeszedł sam siebie – stanął nie tylko na wysokości zadania, dzieląc opiekę nad swoimi dziećmi i jednocześnie prowadząc nauczycielski home office, ale okazał się też piękną wizytówką zdalnego nauczania. Praktycznie w jeden dzień przenieśliśmy się z nauczania analogowego do cyfrowego. Podjęliśmy to wyzwanie, bo czuliśmy, że taka jest potrzeba, ale już po kilku dniach zaczęliśmy czerpać z tego radość i inspirację. W tej nienaturalnej sytuacji cały czas pracujemy wychowawczo, tak jak zawsze, wspierani i motywowani przez rodziców.
Jak wygląda obecnie Pani dzień pracy?
Od godz. 7:00 sprawdzam pocztę elektroniczną i planuję dzień na podstawie uprzednio przygotowanego pierworysu i bieżących potrzeb. Lekcje rozpoczynamy od godz. 8:45 i trwają do godz. 13:20, więc ten czas poświęcam na „bycie na lekcjach”. Upewniam się, że wszyscy nauczyciele są na stanowisku, że lekcje zaczynają się na czas, że nikt nie zgłosił problemów z internetem. Czuwam nad przebiegiem zajęć, reaguję, podpowiadam. Po zakończeniu lekcji dzwonią nauczyciele – dzielą się swoimi pomysłami, przemyśleniami, uwagami. Potem mamy wirtualne konsultacje dla uczniów, zajęcia popołudniowe. Wieczór to czas rozmów z zespołem native speakers, który wraz z wybuchem epidemii w obawie przed zarażeniem chciał być blisko swoich rodzin i w tej chwili prowadzi lekcje z Kanady czy Stanów Zjednoczonych. Raz w tygodniu odbywa się Rada Pedagogiczna, na której podsumowujemy kolejny tydzień – wyciągamy wnioski i przygotowujemy pisemne podsumowanie do rodziców. Równolegle prowadzę też rekrutację na kolejny rok szkolny.
Dzień jest bardzo wydłużony i trudno jest odróżnić, czy jestem w klapkach służbowo, czy prywatnie (śmiech). Choć mam duże wsparcie w rodzinie i wprowadziliśmy domową organizację tak, abym mogła pracować w maksymalnie potrzebnym wymiarze to nie da się ukryć, że sytuacja jest nienaturalna.
Jak zachować równowagę i pogodę ducha w czasie epidemii i przymusowej izolacji? Jak dba Pani o zdrowie własne i najbliższych?
Korzystamy z ogrodu pełnymi garściami, co przy 2latku w domu okazało się zbawienne. Staramy się wprowadzać dużo spokoju do naszego funkcjonowania i nie irytować sprawami, na które nie mamy wpływu. Bardzo sumiennie podeszliśmy do kwarantanny. Pracuję (w domu) zdalnie już prawie 2 miesiące, jeśli wychodzę z domu to tylko do szkoły. Uznaliśmy, że tak należy zrobić i nie frustrujemy się ograniczeniami. Nie ma w nas buntu, a raczej moment refleksji i zatrzymania.
Wiemy, że ważny jest czas dla siebie i ze sobą, dlatego bardzo się w tym wspieramy. Kiedy potrzebujemy zrobić coś dla siebie to wiemy, że to staje się priorytetem. Ja dodatkowo znajduje czas na badania do mojego doktoratu, a mąż rozwija się kulinarnie. A synek? Ma rodziców w domu, czy może być lepiej?
Po więcej informacji o działalności naszej Bohaterki zapraszamy na stronę szkoły:
http://www.szkolamiedzynarodowa.pl/
Fot. Michał Zgoła
Facebook
RSS