Marzena Ramotowska, właścicielka marki franczyzowej Ślubna Pracownia i Trener Mentalny. Wierzy w siłę i moc sprawczą kobiet, co pozwala jej nieprzerwanie działać. Zespół, z którym pogłębiła relacje poprzez codzienne spotkania online, również utwierdza ją w przekonaniu, że będzie dobrze, mimo że śluby i wesela jej Klientów przesuwają się na późniejsze daty.
Korzysta z dobrodziejstwa medytacji, nabierając energii i optymizmu na cały dzień.
Redakcja: Pani Marzeno, jakie były reakcje w Pani firmie na ogłoszenie stanu epidemii w Polsce? Jak przyjął to zespół, a jak Pani Klienci?
Marzena Ramotowska, Właścicielka sieci franczyzowej Ślubna Pracownia, Trener Mentalny: Każda z nas miała podobną reakcję, na początku było niedowierzanie i chwilowy lęk. Lęk pojawia się zawsze przed nieznanym…
Zrodziły się w nas pytania: Co teraz będzie? Jak będzie wyglądał ten rok pod kątem organizacji wesel, które mamy już zakontraktowane?
Pogodziłyśmy się z tym, że raczej na nowe umowy nie ma co liczyć, przynajmniej przez najbliższe miesiące. Jednak została obawa dotycząca organizacji tegorocznych, wesel, a także niepewność co do reakcji naszych Par Młodych na obecną sytuację. Jak się później okazało, ta obawa była zasadna.
Jednak, jak wiadomo nie od dziś, Siła Jest Kobietą, dlatego praktycznie od razu spotkałyśmy się online i porozmawiałyśmy o strategii na najbliższe miesiące, o wzajemnej inspiracji, pomocy i nadziei na lepsze jutro.
Wsparcie w naszym zespole było od zawsze bardzo duże, jednak wydaje mi się, że właśnie teraz, w tym niełatwym czasie, możemy pokazać światu nowy wymiar „silnej kobiety”, wzmacniając kobiecą solidarność. Teraz, mimo realnej separacji, jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek.
W ostatnim czasie miałyśmy bardzo dużo pracy związanej z przesunięciami wesel na późniejsze terminy. Większość naszych tegorocznych Par, przełożyło swoje wesela na miesiące jesienne lub na następny rok z wiarą, że mimo trudnej sytuacji, będzie im dane spełnić swoje marzenie o wyjątkowym dniu.
Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak właśnie było, jednocześnie działając w spokoju i z rozsądkiem.
Czy umie Pani już oszacować straty w Pani firmie z powodu koronawirusa i przełożonych uroczystości?
Ciężko jest teraz konkretnie je oszacować… na pewno straty będą znaczne, ze względu na ilość przesuniętych wesel. Dochodzi problem z wolnymi terminami, nie jesteśmy w stanie przełożyć wszystkich wesel na jesień, ponieważ są już wcześniejsze, zakontraktowane wesela.
Wolnych dat zostało naprawdę niewiele, a na grudzień czy styczeń póki co nie mamy chętnych. Podobny problem rodzi się również z „gorącymi” terminami w sezonie 2021. Z tego wynika, że nasza sytuacja finansowa będzie zgoła inna niż, np. w ubiegłym sezonie.
Jak wygląda Pani i zespołu dzień pracy?
Jesteśmy ze sobą w codziennym, stałym kontakcie. Dzień pracy wygląda u nas praktycznie podobnie, ponieważ przed koronawirusem, każda z nas również pracowała w systemie Home Office. Zmiana jedynie dotyczy spotkań z Parami i Wykonawcami. Wcześniej oczywiście było więcej spotkań bezpośrednich niż tych online, teraz jest odwrotnie. Tym samym nie możemy wypić wspólnej kawy i porozmawiać „na żywo”. Aczkolwiek kawę pijemy, tylko teraz wspólnie, przed ekranami komputerów (śmiech).
Jest jednak duża zmiana pod kątem szkoleń, które prowadzimy. Z powodu pandemii, musiałyśmy odwołać edycję marcową szkolenia Wedding Planner Masterclass, kwietniowa edycja również się niestety nie odbędzie. Ta cała sytuacja sprawiła, że zaczęłyśmy poszukiwać możliwości prowadzenia kursów, szkoleń i warsztatów online. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło (śmiech). Wierzę, że wszystko jest po coś…
Poza tym, skupiłam się również na realnej pomocy dla osób, które potrzebują obecnie wsparcia mentalnego, ponieważ jestem również certyfikowanym Trenerem Mentalnym. W ostatnim czasie przeprowadziłam kilkanaście sesji 1:1 online i widzę, że taka praca zdalna też dobrze działa, z czego bardzo się cieszę, wkrótce także rusza moja strona internetowa www.marzenaramotowska.pl poświęcona tej tematyce. Cieszę się, że mogę pomagać innym!
Jaka jest Pani metoda na radzenie sobie ze stałym trybem pracy wyłącznie w Home Office?
Koncentracja na celach i dobrze opracowany harmonogram dnia. Oczywiście dochodzi do tego moja wrodzona determinacja w działaniu, pracowitość i siła spokoju, którą mam w sobie od dziecka.
Ważne są dla mnie codzienne rytuały, które powodują, że mogę choć na chwilę oderwać się od swoich obowiązków, zrelaksować się i znaleźć się w innym, „moim” świecie.
Do takich rytuałów mogę zaliczyć: codzienne praktyki energetyczne na boso na trawie w ogródku (ale może to być także zwykła posadzka na balkonie), poranne uprawianie wdzięczności, ćwiczenia (np. cardio, joga), wieczorne medytacje i obowiązkowa chwila na czytanie. W międzyczasie oczywiście jest czas na przytulanie z najbliższymi.
Tylko tyle i aż tyle. To wszystko powoduje, że bez problemu potrafię się odnaleźć z dużym spokojem w systemie Home Office.
To, czego mi jednak bardzo brakuje, to są moje dwie, największe pasje, czyli: podróże i konie i liczę po cichu na to, że jak wszystko się już skończy, to wsiądę na mojego gorącokrwistego konia Jamiroquai i pogalopuję w dalekie zakątki świata (śmiech). Oczywiście to tylko żart – to wszystko będzie możliwe tylko z moją ukochaną rodziną.
W jaki sposób dba Pani o zdrowie własne i rodziny w tym czasie? W jaki sposób dba Pani o równowagę i pogodę ducha?
Dla wielu osób obecna sytuacja jest ogromnym wyzwaniem. Świat zmienia się na naszych oczach, a zmiana jest zawsze związana z niewiadomą. To powoduje u wielu osób lęk. Ja w sobie tego lęku nie mam.
Co mi w tym pomaga? To zaufanie, iż istnieje rytm życia i jeżeli żyjemy w harmonii z tym rytmem, wszystko czego pragniemy, przychodzi do nas bez wysiłku. W ten sposób sprawiamy, iż dzieją się cuda, nieograniczone i w każdym czasie – nawet w czasie pandemii.
Dochodzi tu oczywiście moje działanie, czyli to wszystko o czym wspomniałam wcześniej – moje codzienne rytuały.
Staram się też pielęgnować nasze rytuały rodzinne. Mamy, np. wspólny słoik wdzięczności i codziennie każdy z nas wrzuca do niego małą karteczkę, na której jest napisane, za co jestem dzisiaj wdzięczna/ za co jestem wdzięczny. Na koniec tygodnia odczytujemy wszystkie karteczki i świetnie się przy tym bawimy.
Reasumując, widzę teraz bardzo wyraźnie ogromne różnice w podejściu do obecnych wydarzeń pomiędzy osobami, które korzystają z dobrodziejstwa medytacji – te osoby potrafią zachować spokój oraz zaufanie, a osobami, które nie stosują żadnych technik uspokojenia umysłu i emocji, aby odnaleźć w sobie równowagę, zaufanie i spokój.
Dlatego zachęcam z całego serca, aby znaleźć swoje rytuały, aby korzystać z technik i narzędzi, które pomogą nam w uspokojeniu naszego serca i umysłu. Wierzę, że #SiłaJestWeMnie!
Po więcej informacji zapraszamy na strony:
Fot.
Marta Machej Photography
Elena Matiash Photography
Facebook
RSS