Ashley nie miała nic wspólnego z polityką do chwili, gdy polityk jej nie uraził. Stanęła przeciwko niemu w wyborach i właśnie je wygrała. A poszło o jego seksistowski żart na temat kobiet…
Pewnie pamiętacie styczniowy Marsz Kobiet w USA i innych krajach, który pod względem skali przerósł nie tylko poprzedzającą go inaugurację Donalda Trumpa jako prezydenta, ale też stał się największym w historii USA protestem ulicznym. W 653 demonstracjach w całym kraju wzięło udział pomiędzy 3,3 a 5,2 mln osób (rozbieżność spowodowana wielką liczbą i trudną do szacowania skalą zgromadzeń).
Oczywiście, ponieważ marsz był skierowany przeciwko dyskryminującym i seksistowskim wypowiedziom prezydenta z Partii Republikańskiej, republikanie podchodzili do niego co najmniej ostrożnie. Jedni z dystansem i szacunkiem, inni wprost wyśmiewali. Wśród tych drugich znalazł się John Carman, radny hrabstwa Atlantic w New Jersey. Na publicznym profilu facebookowym zamieścił mema z pytaniem „Czy protest kobiet skończy się na tyle wcześnie, by zdążyły ugotować obiad?”. „Tak tylko pytam” – dodał od siebie w treści wpisu.
Mem podchwyciły media, więc dotarł też do protestujących kobiet, które postanowiły pojawić się kilka dni później na sesji rady hrabstwa. Niektóre przyniosły mu zestawy z sieci fast food, inne ulotki z jedzeniem na telefon. Carman został poproszony o ustosunkowanie się do swojego internetowego występu. Miał okazję przeprosić i zrobił to… jakby.
– To uświadomiło mi, jakie mam szczęście. Bo kobiety, które mnie otaczają, w rodzinie, przyjaciółki i koleżanki, wszystkie są silne, pewne siebie, świadome swojej wartości. Ich to nie dotknęło. Kobiety, które są pewne siebie, nie poczuły się tym urażone. Jeśli uraziło to wasze uczucia, to nie miałem takich intencji. To nie było opublikowane w złym zamiarze, to jest humor – tłumaczył. Już w trakcie trzeciego zdania zgromadzeni na sali wyborcy zaczęli wychodzić z oburzeniem.
Wśród nich była Ashley Bennett, 32-letnia pracowniczka poradni psychiatrycznej. By pojawić się na sesji specjalnie wzięła urlop, bo chciała usłyszeć odpowiedź radnego na żywo, by powiedział jej to prosto w oczy. Wcześniej napisała do Carmana list, jednak nie dostała żadnej odpowiedzi.
– To był moment zwykłego szoku. Nie mogłam uwierzyć, że w 2017 widzimy coś takiego. Ponieważ nie dostałam odpowiedzi na list, chciałam usłyszeć, jak wytłumaczy się publicznie. Widzieliście co powiedział, dla mnie to była strata czasu. Dlatego, dla wszystkich ludzi zawiedzionych takim poziomem, powiedziałam: będę kandydować – tłumaczyła parę dni temu w MSNBC Ashley.
Decyzja o starcie w wyborach do rady nie przyszła od razu. – Wróciłam do domu i powiedziałam bliskim, jak bardzo jestem oburzona. Odpowiedzieli „to dlaczego go nie zastąpisz?”, a ja stwierdziłam, że… właściwie… tak, będę kandydować – relacjonuje Ashley.
Gdy Carman zdobył nagłówki mediów swoim obiadowym wpisem i przeprosinami z gatunku „nonapology”, był na 9 miesięcy przed listopadową reelekcją. Jego trzyletnia kadencja z ramienia Dystryktu 3 właśnie się kończyła, więc Ashley postanowiła, że stanie mu naprzeciw w wyborach zaplanowanych na 8 listopada.
32-latka nie miała ani doświadczenia w polityce, ani zaplecza partyjnego, ani pieniędzy na kampanię. Wsparły ją ruchy progresywne i Partia Demokratyczna, ale kampanię musiała prowadzić sama. Na spotkania z wyborcami i przygotowania wyczerpała urlop, dlatego znajomi z pracy robili co mogli, by ułatwić jej zadanie. Zamieniali się z nią zmianami, pracowali dłużej, a przełożeni szli jej na rękę, by pomóc wygospodarować niezbędny czas. Z małej kampanii zrodził się ruch społeczny, nawet jeśli tylko w skali lokalnej. Przekaz był prosty: uczynić hrabstwo Atlantic lepszym miejscem do życia.
8 listopada odbyły się wybory. John Carman otrzymał 5417 głosów, Ashley Bennett – 5916 głosów. Doświadczony polityk stracił miejsce w radzie na rzecz kobiety, którą wkurzył kilka miesięcy wcześniej. Oczywiście teraz przed Bennett stoi zadanie godnego reprezentowania Dystryktu 3, ale już osiągnęła to, o czym rok temu w ogóle nie myślała: boleśnie rozliczyła polityka z jego postawy.
Choć „obyczaj nakazuje”, Carman nie zadzwonił do Bennett z gratulacjami. W ramach uznania porażki zamieścił, dokładnie jak 9 miesięcy wcześniej, post w mediach społecznościowych. – Nie rozmawiałam z nim, ale w porządku, rozumiem. Widziałam post na facebooku – skwitowała Ashley na antenie MSNBC zanim sama, łamiącym się głosem, podziękowała za wsparcie społeczności, w której się wychowała.