O regułach w biznesie, polskich realiach w świecie mediów, pasji oraz kobietach, rozmawiamy z Aliną Strześniewską – Prezesem Zarządu MFM Sp. z o.o. (Radio Kolor).
Karierę medialną rozpoczęła pani w USA. Jak nabyte tam doświadczenia wpłynęły na pani pracę jako Dyrektor Generalną w Radiu Kolor? Czy praca w mediach w USA różniła się od polskich realiów?
Alina Strześniewska, Radio Kolor: Rozpoczynając pracę w radiu, w Nowym Orleanie nie zdawałam sobie sprawy, że „rozpoczynam karierę medialną”. Dla mnie sukcesem był sam fakt, że po kilku miesiącach starań dostałam pracę jako handlowiec w radiu WBYU. Zanim jednak podjęłam pracę w spółce radiowej, zajmowałam się zakupem mediów dla dużej korporacji, prowadzącej działalność w branży samochodowej i finansowej. Potem doszedł jeszcze zawodowy klub futbolu amerykańskiego, a ja wraz z kolegą tworzyliśmy dwuosobowy dom mediowy. Dowiedziałam się zatem jak funkcjonuje rynek mediowy od strony klienta. Wspominam o tym epizodzie dlatego, aby pokazać, że inwestowanie w siebie poprzez naukę i zdobywanie doświadczenia może wypłacić nam dywidendę na dalszych etapach kariery. Mogę powiedzieć, że pracę w spółce radiowej podjęłam już jako osoba dobrze orientująca się w funkcjonowaniu branży medialnej.
Jeśli chodzi o różnice pracy w mediach (prywatnych) w USA i Polsce, to w połowie lat 90. dzieliła nas przepaść. Nic dziwnego, skoro gros prywatnych stacji radiowych powstało w Stanach w latach 20. i 30., a nasze dopiero powstawały. Ale z dumą przyznaję, że nadrobiliśmy te kilkadziesiąt lat błyskawicznie!
Jak ocenia pani zatem funkcjonalność radia w Polsce na tle zagranicznych dziś?
Zacznę od obowiązujących nas regulacji prawnych. Są one w porównaniu do innych rynków zbyt restrykcyjne. Państwo zbytnio ingeruje w naszą działalność zamiast pozwolić, jak powinno się to odbywać w gospodarce wolnorynkowej, na to, żeby zadziałały mechanizmy rynkowe. Takim przykładem jest obowiązek ustawowy, dotyczący dżinglii sponsorskich, które muszą być emitowane zarówno przed, jak i po danym punkcie programu czy nakaz oznakowania słowem „autopromocja” informacji dotyczących poszczególnych punktów programowych. Wymagane jest nawet oznakowanie bloku reklamowego słowem „reklama”. Czyżby ustawodawca postrzegał polskich słuchaczy jako osoby niezbyt rozgarnięte? Podobnie oceniam obowiązek emitowania 33 proc. polskiej muzyki. Aby spełnić te wymagania nadawcy emitują utwory, które na to nie zasługują. Ale są i aspekty pozytywne. Słuchacze oceniają radio bardzo wysoko. Każdego dnia ponad 22 mln Polaków powyżej 15 roku życia słucha radia średnio 4,5 godz. dziennie. Im wyższa pozycja społeczna, tym więcej czasu takie osoby poświęcają na słuchanie radia, a mniej na oglądanie telewizji. Jak widać przepowiednie głoszące śmierć radia jako medium zapowiadane tuż popowstaniu telewizji, a ostatnio wzmocnione rozwojem Internetu, nie sprawdzają się. W badaniach „Trust in media 2016” badano poziom zaufania do mediów w 33 krajach. Aż w 20 z nich radio zajęło pozycję lidera jako medium obdarzone największym zaufaniem! Również w Polsce radio zajęło najwyższą pozycję, a na tle pozostałych państw uplasowało się z ósmym najwyższym indeksem. Biorąc pod uwagę, że prywatni nadawcy funkcjonują na naszym rynku zaledwie od dwudziestu kilku lat, te wyniki robią wrażenie!
Jak zmieniało się Radio Kolor na przestrzeni lat? I jak wyobraża sobie pani dalszy jego rozwój?
Radio KOLOR zmieniało się tak, jak zmieniał się polski kapitalizm i rynek mediów. Stacja rozpoczęła emisję jako jeszcze jeden start-up bardzo energicznego polskiego biznesmena. Potem pojawiły się fundusze inwestycyjne, które nabyły większościowy pakiet i przez kilka lat zarządzały spółką. Jak to się elegancko mówi w języku finansistów: koncentrowali się na zwiększaniu wartości dla udziałowców i generowaniu atrakcyjnego zwrotu na inwestycji. Mówiąc językiem bardziej prozaicznym – patrzyli na stację jak na każdy inny biznes, który ma przynosić zyski w krótkim terminie. A takie podejście rzadko przynosi pożądane rezultaty. W biznesie radiowym najważniejsze są relacje ze słuchaczami, którzy muszą rozumieć i akceptować zmiany zachodzące w programie. Potem są relacje z klientami. A wszystko to opiera się na dobrych relacjach z pracownikami. W podejściu funduszy tego zabrakło. Kiedy pojawiła się okazja, wraz z firmą męża odkupiliśmy pakiet strategiczny od funduszy i od tego czasu można powiedzieć, że realizuję projekt autorski. Co do przyszłości, to pozwolę sobie zacytować Aleksandra Benckendorffa: „przeszłość jest wspaniała, teraźniejszość więcej niż świetna, a co do przyszłości, to przekracza najśmielsze wyobrażenia”.
Jakimi regułami kieruje się pani w zarządzaniu zespołem?
Jak wspominałam, budowanie dobrych relacji z pracownikami jest kluczowe w zarządzaniu organizacją. Po pierwsze pracownicy muszą wiedzieć, czego się od nich oczekuje. Po drugie muszą być przygotowani merytorycznie, aby tym zadaniom podołać. I po trzecie, muszą być spełnione ich oczekiwania w stosunku do organizacji. Prowadzę politykę otwartych drzwi i każdy może przyjść do mnie ze swoim problemem. Ale oczekuję, że oprócz przedstawienia problemu, zaproponuje jakieś rozwiązanie. To nie musi być rozwiązanie najlepsze, ani ostateczne. Ale oczekuję pro-aktywności. Chętnie wsłuchuję się w opinię współpracowników, ale decyzje strategiczne firmuję swoim nazwiskiem.
Radio Kolor wspiera także wiele kobiecych inicjatyw, m.in. promowanie książki o silnej kobiecie „Nefrytowa Szpilka”, zachęca też do udziału w wielu wydarzeniach jak np. ” Women Love… Health&Beauty”…
Jesteśmy postrzegani na rynku jako radio kobiece. Wynika to nie tylko z rodzaju wrażliwości, jaką prezentujemy na antenie, czy gatunków muzyki, jaką gramy, ale również z naszego zaangażowania w życie społeczne i kulturalne stolicy oraz kobiet tu mieszkających. Oprócz wymienionych inicjatyw wymienię jeszcze „Kolory Kobiet” – cykliczną imprezę, która jest mi szczególnie bliska. Szczegóły tych inicjatyw można znaleźć na naszej stronie internetowej lub słuchając naszych audycji.
Czy uważa się pani za kobietę sukcesu? Co dla pani jest jego wyznacznikiem i bez czego osiągnięcie sukcesu byłoby niemożliwe?
Uważam za dużą niezręczność mówienie o sobie, jako kobiecie sukcesu. To powinni oceniać inni. Mogę natomiast powiedzieć, że czuję się spełniona w tym co robię. Czuję się również spełniona w życiu prywatnym, jako żona i matka.
Co sądzi pani o kobietach na stanowisku szefa?
W swojej karierze spotkałam kobiety kompetentnie zarządzające firmami i takie, które sobie nie radziły. To samo mogę powiedzieć o mężczyznach. Kobiet jest oczywiście dużo mniej. Wynika to z uwarunkowań społecznych oraz z mniejszej liczby kandydatek. Ale ponieważ kobietom jest dużo trudniej dotrzeć na szczyt organizacji i selekcja jest dużo bardziej rygorystyczna, to kiedy już tam dotrą, jest duże prawdopodobieństwo, że będą sobie świetnie radzić.
Czasem decyzja o założeniu własnej działalności nie jest łatwa, pojawiają się liczne wątpliwości, pytania. Co pani zdaniem ogranicza nas przed założeniem własnej firmy?
Największym ograniczeniem jest brak kapitału. Większość nowo-założonych firm upada z braku funduszy. Często młodzi czy początkujący przedsiębiorcy planują ze zbyt dużym rozmachem, nie posiadając środków na sfinansowanie przedsięwzięcia. Dobry pomysł i entuzjazm to zwykle za mało.
Czy istnieje zatem idealny przepis na dobrze funkcjonujący biznes?
Idealnego przepisu oczywiście nie ma, ale są zasady, które pomagają osiągnąć sukces. Jeśli biznes dobrze prosperuje, to najczęściej wynika z dobrej koniunktury, a niekoniecznie z talentów menadżerskich. Trzeba wykorzystać krótkie okresy prosperity na budowanie solidnych podstaw: ciekawej oferty dla klientów, kompletowania efektywnego zespołu i zabezpieczania funduszy na okresy kryzysowe, które na pewno przyjdą.
Słyszałam, że w wolnym czasie ma pani ciekawe zainteresowania i sposoby na relaks…
Moje zainteresowania mogą się wydawać nietypowe dla osób myślących stereotypowo. Dla mnie są one naturalne. Wspomniałam na początku wywiadu, że od najmłodszych lat lubiłam sprawdzać, jak działają różne mechanizmy. Próbowałam reperować te zepsute i czasami psułam te funkcjonujące. Nadal pełnię w domu rolę „złotej rączki”. Ale prawdziwą pasję odkryłam w pracy z drewnem. Stolarstwo i ciesiółka to jest to, co robię w trakcie urlopów. Wolę wyjechać do naszej posiadłości na Suwalszczyźnie i tam poświęcić się mojej pasji niż wyjechać na egzotyczną wyspę.
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Archiwum Aliny Strześniewskiej