Nie ma obu rąk i jednej nogi. Nie przeszkodziło jej to jednak w ukończeniu dobrego liceum, znalezieniu pracy, miłości, a także w realizacji pasji, jaką jest fotomodeling – Aldona Plewińska
Często powtarzasz, że fotomodeling jest twoją pasją. Skąd ci się to wzięło? Ktoś cię namówił na pierwsze zdjęcia?
Aldona Plewińska: Oj tak, odkąd pamiętam zawsze marzyłam o profesjonalnej sesji zdjęciowej. Wyobrażałam sobie siebie, ubraną w jakiś wymyślny strój, pomalowaną przez wizażystkę, przede mną fotograf z profesjonalnym sprzętem, a wokół pełno lamp, świateł i wszystkiego co jest potrzebne do konkretnego projektu. Przez bardzo długi okres czasu pozostawało to tylko w sferze marzeń, ponieważ nie czułam się zbyt komfortowo we własnej skórze, ponieważ ważyłam dużo więcej a na mojej twarzy codziennie pojawiał się nowy, ogromny pryszcz (śmiech). Pewnego dnia okazało się, że jestem chora na ostre zapalenie trzustki przez co byłam na głodówce i dokarmianiu dożylnym przez około trzy miesiące, i dzięki temu schudłam nieco ponad 20 kilo. Moja samoocena od razu urosła, zaczęłam zapuszczać włosy i torturować wszystkie pryszcze, dzięki czemu od razu było mi przyjemniej stanąć przed lustrem (śmiech). Nikt nigdy nie musiał mnie namawiać na zdjęcia, ponieważ jestem taka osobą, której jest wszędzie pełno, więc do aparatu pchałam się sama. Ale przyznam, że później już nie lubiłam oglądać siebie na zdjęciach i było mi głupio gdy ktoś te zdjęcia oglądał. To dziwne, wiem (śmiech).
Czy miałaś obiekcje czy stanąć przed obiektywem aparatu? Bałaś się? Jeśli tak to czego?
Raczej nie. Ale zastanawiałam się, czy tematyka, którą razem z fotografką wybrałyśmy, przypadnie innym do gustu. Pierwszą moją sesją zdjęciową była sesja z krwią i bandażami, i oczywiście spodziewałam się i krytyki, i pochwał. Bardzo chciałam aby ta pierwsza sesja zdjęciowa była takim mocnym uderzeniem, żeby ludzie, którzy zobaczą te zdjęcia, potrafili mnie skojarzyć, coś w stylu: „O, zobacz, to ta Aldonka ze sztuczną krwią i bandażami!”. I powiem to z ogromną satysfakcją – tak, udało mi się! Dostałam dokładnie to czego chciałam – wiele osób było pod wrażeniem, co cieszyło mnie niezmiernie. Sporo osób uznało tę sesję za totalny kicz i „badziewie”, lecz prawdę mówiąc to cieszyło mnie równie bardzo, ponieważ w pewnym sensie wywołałam pewien rodzaj kontrowersji. Niestety, lub „stety”, w dzisiejszych czasach powiedzenie „Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili” jest bardzo trafne.
Czy z którejś ze zrealizowanych sesji jesteś wyjątkowo dumna?
Każda sesja jest dla mnie na wagę złota, ponieważ dzięki każdej z nich jestem bogatsza o doświadczenia, wspomnienia, poznaję coraz więcej wspaniałych, kreatywnych ludzi. To wszystko jest dla mnie bardzo ważne. Między innymi to właśnie dla tego wszystkiego staram się cały czas iść przez życie z uśmiechem na twarzy i pogodą ducha. Przecież nigdy nie wiadomo co na nas czeka. Ale tak, są trzy sesje, z których jestem szczególnie dumna. Pierwsza sesja to oczywiście krew i bandaże, ponieważ dzięki niej w jakiś sposób zaistniałam w świecie modelingu. Druga sesja, z której jestem dumna, a właściwie zdjęcie, z którego jestem szczególnie dumna – to zdjęcie, gdzie na mojej twarzy rysuje się duma, pycha i wyniosłość, a na mojej głowie znajduje się najwspanialszy kapelusz jaki miałam okazję nosić na głowie. Jestem dumna z tego zdjęcia, ponieważ wygrało ono I miejsce w konkursie Digital Camera Photographer of the year 2010 w kategorii portret, więc to dla mnie wspaniałe wyróżnienie. I jeszcze jedna sesja z której jestem wyjątkowo dumna, sesja z Kasią Widmańską, która przywiozła specjalnie dla mnie kostium wykonany przez wspaniałą projektantkę Kasię Konieczkę, kostium, którym zachwycona była sama Lady Gaga (przez co wyszła niezła afera). Na tej sesji naszym celem było jedno, ale za to naprawdę konkretne zdjęcie. Jestem z tego zdjęcia bardzo dumna, ponieważ wszyscy włożyliśmy w nie wiele trudu i przede wszystkim serca, dzięki czemu efekt na zdjęciu jest dla mnie zachwycający i myślę, że to nie tylko moje zdanie.
Jaką sesję ze swoim udziałem chciałabyś zrealizować?
To jest strasznie trudne pytanie, ponieważ nie umiem na nie konkretnie odpowiedzieć. Mam bardzo dużo pomysłów na sesje, które być może kiedyś uda mi się zrealizować, ale nie potrafię konkretnie określić jaka to miałaby być sesja.
Jak ludzie reagują na twoją niepełnosprawność? Czy spotykasz się z agresją czy wręcz przeciwnie ze współczuciem?
Prawda jest taka, że tyle ile jest ludzi, tyle jest różnych reakcji na mój widok. Zazwyczaj jednak są to wyrazy ogromnego współczucia. Jedni próbują za wszelką cenę znaleźć winnego, inni wyglądają jakby zaraz mieli płakać, a jeszcze inni starają się mnie przeprosić za to jaka jestem. Żadna z tych reakcji nie jest dla mnie komfortowa, ponieważ nie lubię kiedy ktoś zaczyna dociekać jak i dlaczego. Najbardziej natomiast nie lubię, jak ktoś zaczyna się nade mną użalać, jaka to ja jestem biedna i nieszczęśliwa. Taka reakcja doprowadza mnie do szału, ponieważ większość ludzi, którzy tak reagują nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że oni, mentalnie, są w dużo gorszej sytuacji ode mnie, skoro mają czas na takie żalenie się. Ja nie mam czasu na płakanie nad tym jak wyglądam, jestem jaka jestem. Dawno się z tym pogodziłam i chcę się cieszyć z tego co mam a nie płakać za tym czego nie mam. W gruncie rzeczy jestem osobą bardzo radosną i szczęśliwą i taka chce zostać zapamiętana przez innych.
Skończyłaś dobrą szkołę, pracujesz, rozwijasz swoją pasję. Jesteś też szczęśliwa prywatnie. Jak ci się to udaje? Wiele osób pełnosprawnych nie ma tego wszystkiego (a chciałoby) co ty…
Wychodzę z założenia, że trzeba się cieszyć z tego co się ma, ponieważ zawsze może być gorzej, naprawdę. Mam cudowną, kochającą rodzinę, wspaniałego chłopaka, mnóstwo energii i pomysłów na życie, wiele celów i planów do których dążę i myślę, że jak człowiek będzie się skupiał właśnie na takich priorytetach w swoim życiu, to również będzie szczęśliwy i spełniony. Nie ma sensu myśleć nad tym co moglibyśmy mieć a czego nie mamy, tylko trzeba wziąć się za siebie i nad sobą pracować. To dla mnie przepis na życiowy sukces.
Czy twoja niepełnosprawność jest przeszkodą lub problemem dla twojego chłopaka? Jak sobie z tym radzicie?
Mojego chłopaka poznałam przez Internet, a pierwsze słowa jakie powiedział mi zaraz po tym jak dowiedział się, że jestem niepełnosprawna brzmiały: „W takim razie będę ci biegał po bułki”. Nie wypytywał na siłę: „A czemu? A jak to? A jak sobie radzę?”. Cierpliwie czekał aż sama zacznę o tym mówić, i to była jedna z rzeczy, które w nim totalnie pokochałam. Podczas naszego pierwszego spotkania czułam się bardzo swobodnie, nie musiałam pilnować tego co mówię, ani tego jak wyglądam. Będąc z nim mogę być sobą i chyba właśnie to sprawia, że wytrzymujemy ze sobą już trzeci rok. Myślę, że obydwoje bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i nie sądzę, żeby moja niepełnosprawność była dla niego jakimś problemem. Czasem wręcz myślę, że gdyby nie to, to nigdy byśmy się nie poznali, więc najwidoczniej właśnie tak miało być.
Czy czujesz, że masz jakieś ograniczenia w życiu z powodu niepełnosprawności?
Uważam, że każda sytuacja stwarza nam jakieś ograniczenia, ale również daje wiele możliwości i z pewnością w moim przypadku również tak jest. Nigdy nie będzie mi dane pobiegać, czy pojeździć na snowboardzie, ale gdyby nie moja niepełnosprawność być może nigdy nie pomyślałabym nawet o sesjach zdjęciowych i modelingu. Nie miałabym okazji nigdzie zaistnieć. Owszem, są rzeczy, których nie jestem w stanie zrobić sama, ale nie skupiam się na nich. Znajduję odpowiedniki, którymi zapełniam pustą dziurę
Czy trudno było ci znaleźć pracę?
Szczerze mówiąc, ja do 20 roku życia nawet nie myślałam o pracy. Byłam na tyle leniwa, że nawet nie miałam zamiaru zacząć czegokolwiek szukać. Ale pewnego dnia zdałam sobie sprawę z tego, że mam już 21 lat, a potrzeby coraz większe. Tu jakiś nowy ciuszek, tu się szykuje koncert za miastem więc trzeba kupić bilety, tu znowu coś… I tak doszłam do wniosku, że czas zacząć się rozglądać za czymś co będę w stanie robić. Posłałam kilkadziesiąt CV do różnych firm. Odezwała się jedna firma. Niestety po jakimś czasie wszystko ucichło, więc zapomniałam już o tej ofercie. Zaczęła się szkoła i jakoś tak minęły trzy miesiące, aż tu nagle dostaję e-mail od tej jednej zainteresowanej firmy, że mają wolne miejsce i czy jestem zainteresowana. No baa! I tak oto mam pracę od połowy marca. Jest to moja pierwsza praca w życiu więc na początku kosztowała mnie dużo nerwów bo starałam się dawać z siebie wszystko, ale z czasem wszystko staje się dla mnie łatwiejsze, ogarniam coraz więcej materiału, który dotyczy tego co robię. I jest pięknie (śmiech). Aktualnie jestem konsultantką w firmie sStore.pl i zajmuję się głównie działem technicznym. Jestem od tego aby odpowiadać na pytania klientów, pomagać rozwiązać ich problemy.
Rozmawiała: Anna Chodacka
Facebook
RSS