Jest przykładem na to, że będąc kobietą sukcesu i zarządzając dużą, doskonale działającą firmą, można cieszyć się szczęśliwym życiem rodzinnym i czerpać radość z pasji, na które zawsze znajdzie się czas!
Violetta Mrowiec – właścicielka V&K Cosmetic s.c. – opowiada o początkach firmy, kobiecej wytrwałości, inspiracjach prosto z Las Vegas i podróżach, które są spełnieniem marzeń z dzieciństwa.
Jak to się stało, że zainteresowała się pani branżą kosmetyczną?
Violetta Mrowiec, V&K Cosmetic s.c.: Branża kosmetyczna jest interesująca dla większości kobiet… Pierwszy salon otworzyłam w 2000 r. Pomimo, iż posiadam wykształcenie ekonomiczne, a nie kosmetologiczne, szybko zorientowałam się, że jestem we właściwym miejscu. Jednak od początku mojej działalności byłam nastawiona na pielęgnację dłoni i stóp. Uważam, że wypielęgnowane dłonie są prawdziwą wizytówką kobiety, a że takie zabiegi należy systematycznie powtarzać, jest to dobry wstęp do udanego biznesu!
Dlaczego zdecydowała się pani podjąć współpracę z amerykańską firmą Signature Nail System?
Przez kilka lat reprezentowałam na polskim rynku niemiecka firmę. Jednak obserwując ten rynek, szybko zorientowałam się, że branża manicure, pedicure rozwija się w błyskawicznym tempie. Powstaje mnóstwo nowych firm, ale wszystkie oferują to samo, tylko pod inną nazwą i etykietą. To był długi proces moich poszukiwań i testowania czegoś nowego, zanim trafiłam na rewelacyjne pudry ze sproszkowanym minerałem dwutlenku tytanu. Kilka miesięcy trwały negocjacje, a potem praca, praca, praca… Pamiętam pierwsze Targi Kosmetyczne w Warszawie, kiedy po raz pierwszy zaprezentowałyśmy Manicure Tytanowy… To była rewolucja. Naszego stoiska nie było widać od natłoku ludzi. Wszyscy pytali ,,co to? jak się aplikuje?” Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. I od tego wszystko się zaczęło.
Co stanowi o innowacyjności produktów SNS?
Stylizacja paznokci metodą SNS jest przede wszystkim bezpieczna, trwała i szybka. Paznokcie wykonane tą technikę utrzymują się w nienagannym stanie ok. czterech tygodni, a czas wykonania wynosi zaledwie 45 min. Produkty idealnie zadbają o to, aby paznokcie miały naturalny wygląd, były zdrowe i błyszczące. Dzięki technice SNS nie używamy lampy UV która jest konieczna przy aplikacji żelu i lakierów hybrydowych. Promienie lampy UV nie wpływają korzystnie na skórę dłoni, a panie mogą zapomnieć o nieprzyjemnym pieczeniu. W produktach SNS znajdziemy takie składniki, jak witaminy: A, B3, D5, E oraz wapń i sproszkowany minerał. Te substancje sprawiają, że już po drugiej aplikacji, nawet najbardziej zniszczone paznokcie odzyskują swój zdrowy wygląd.
Na czym polega technika Tytanowego Manicure?
Manicure Tytanowy polega na połączeniu płynnej bazy witaminowej z pudrem. Nakładamy cienką warstwę bazy i zanurzamy paznokieć pod odpowiednim kątem w pudrze. Do wykonania manicure nie używamy, jak wcześniej wspomniałam, lampy UV, dodatkowych pędzli czy preparatów odtłuszczających. Dodam jeszcze, że możemy przedłużać paznokcie i spełniać wszystkie oczekiwania najbardziej wymagających klientek.
Czy na co dzień maluje pani paznokcie?
Staram się dbać o dłonie i paznokcie, ale w tej chwili nasuwa mi się przysłowie ,,szewc bez butów chodzi”. Sama muszę umawiać się na wizytę w moich salonach, na dzień i godzinę, bo terminy są zajęte daleko do przodu i z tym mam trochę problem (śmiech). Ale raczej nie pozwalam sobie na zaniedbanie w tej sprawie!
Który produkt SNS jest pani ulubionym i dlaczego?
Wszystkie są ważne, bo wszystkie są potrzebne do wykonania Manicure Tytanowego. Ja mam słabość do kolorów, a jest ich aż 300! Czasem lubię krótkie, jasne paznokcie, a czasem przedłużam (tak ,tak pudrami można przedłużać) i aplikuję krwistą czerwień. Wszystko zależy od nastroju.
Pani firma V&K Cosmetics jest jedynym dystrybutorem produktów SNS w Polsce, ale niedługo również w całej Europie. Czym jest dla pani to wyróżnienie?
No cóż, pracowałam na to zaufanie przez dwa lata. Już mogę się pochwalić, że posiadam wszelkie upoważnienia jako Dystrybutor na Europę. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie ale też wielka odpowiedzialność! W tym roku otworzyliśmy dystrybucję w Austrii, Chorwacji i na Węgrzech.
W jaki sposób zamierza pani rozwijać swoją firmę?
Plany mam wielkie, nie wiem od czego zacząć (śmiech). Na pewno dużym przedsięwzięciem będzie udział naszej firmy w targach Cosmoprof w Boliwii, które odbędą się w marcu 2016 r. Będą tam producenci kosmetyków z całego świata. Jest to bardzo duży projekt, do którego już się przygotowujemy, ponieważ tam możemy pozyskać kontrahentów z całej Europy. Po drodze będziemy brać udział w branżowych targach kosmetycznych w Polsce. Obecnie wprowadzamy na nasz rynek dwa nowe kosmetyki, z czego jeden z nich ma swój debiut w Europie i mam nadzieję, że szybko stanie się hitem w gabinetach kosmetycznych. Jest to rewolucyjna marka do pielęgnacji stop Footlogix.
Tytanowy Manicure szybko stał się hitem! Jak wygląda współpraca z gabinetami kosmetycznymi i system wdrażania tych produktów?
Żeby rozpocząć z nami współpracę, należy posiadać działalność gospodarczą. Współpracujemy tylko z gabinetami kosmetycznymi i salonami SPA. Oczywiście, wcześniej należy odbyć stosowne szkolenie w jednym z naszych punktów w Warszawie, Wrocławiu lub Żywcu. Manicure Tytanowy jest aplikowany zupełnie inaczej niż dotychczasowe metody i choć uważam, że metoda jest szybka i dosyć łatwa, to zdarzało się, że na początku przysparzała manicurzystkom problemy, ale zadowolony klient i wzrost finansowy w salonie spowodował, że szybko dochodziły do wprawy i teraz w swoich gabinetach mają w ofercie tylko Manicure Tytanowy.
Pani firma bierze udział w licznych wydarzeniach i targach branżowych, również za granicą. Które wspomina pani najlepiej?
Najlepiej wspominam udział w targach w Las Vegas. Uwielbiam atmosferę jaka tam panuje, otwartość ludzi i blichtr, jaki tylko akceptuję właśnie w Las Vegas.
Co dają firmie takie wyjazdy?
Są to przede wszystkim spotkania biznesowe, na których również dużo się uczę i wyciągam wnioski. Lubię podpatrywać, jak inni radzą sobie w biznesie. W lipcu na targach w Las Vegas poznałam Katharin von Gavel, która posiada stopnie naukowe w dziedzinie podologii. Od ponad 20 lat uczy zaawansowanych metod pielęgnacji stóp w Ameryce Północnej. To właśnie Katharin stworzyła markę Footlogix, którą obecnie wprowadzamy na nasz rynek. Wszystkie osoby, które dostały od nas te produkty do przetestowania stwierdziły, że jest to rewolucja dla osób borykających się z problemami i nie tylko, a zaznaczam, że byli to podolodzy z dużym doświadczeniem.
Co pani daje największą satysfakcję w pracy?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie… Ale chyba fakt, że moi współpracownicy u nas i w innych krajach obdarzają mnie zaufaniem, a ja potrafię sprostać ich oczekiwaniom. To jest pierwsza rzecz, która w tej chwili przychodzi mi do głowy, choć po głębszym namyśle mogłabym wymienić więcej takich rzeczy.
W prowadzeniu firmy zawsze zdarzają się problemy i trudności. Jak było w pani przypadku?
Problemy są zawsze… Trudności bardzo często… Na szczęście mam wspaniałego męża, na którego zawsze mogę liczyć. Tak naprawdę jest moim wspólnikiem, ale w związku z tym, że udziela się jeszcze w innym biznesie, sprawy naszej firmy zostają na moich barkach. W chwilach kryzysowych umie doskonale zmobilizować mnie do działania, a jego rady są bezcenne. Jest wiele trudnych sytuacji, spotykam nierzetelnych ludzi, którzy chcieliby wzbogacić się na tym, co ja zbudowałam, podszywając się pod moją firmę. Najbardziej boli serce, kiedy okazuje się, że to najbliżsi pracownicy. Brak lojalności i rzetelności we współpracy odbieram najgorzej. Na szczęście są to sporadyczne sytuacje.
Jakie cechy pani zdaniem powinny mieć kobiety zakładające firmę?
Przede wszystkim upór i wiarę w to, co się robi! Nie można wątpić w trudnych chwilach. Teraz są rożne możliwości np. dofinansowania, warto z tego korzystać, ale należy pamiętać, że zawsze jest coś za coś, trzeba mieć dobry biznesplan, nawet na czas spadku płynności finansowej w firmie.
Co pani uważa za swój największy sukces?
Mam nadzieje, że on dopiero przede mną… Ale z tego, co osiągnęłam dotychczas, to na pewno moi najbliżsi współpracownicy. Mam wspaniałą kadrę, zawsze mogę na nich polegać. Dokładam wszelkich starań, żeby mieli w pracy poczucie bezpieczeństwa. Na pewno dziś uważam za sukces fakt, iż niedługo będziemy mogli zaprosić naszych kontrahentów do nowej siedziby firmy, która jest położona w pięknym miejscu w Bielsku-Białej. Na powierzchni 600 mkw będą mieściły się sale szkoleniowe, gabinety manicure, pedicure oraz biura. Będzie strefa relaksu dla Pań po podróży, które przyjeżdżają do nas na szkolenia… Już nie mogę się doczekać!
Czy łatwe jest godzenie życia zawodowego z prywatnym?
Dobre pytanie… Niestety często przynoszę ,,pracę” do domu. Staram się z całych sił tego nie robić, ale niestety ciągle nie potrafię. Muszę przyznać, że życie zawodowe wdarło się do strefy domowego zacisza z buciorami. Pozytywny wniosek jest taki, że ciągle nad tym pracuję. Na szczęście wszędzie z mężem jeździmy razem i wtedy staramy się troszkę to zrekompensować.
W jaki sposób spędza pani czas z rodziną?
Uwielbiam te chwile, mamy z mężem dość liczną rodzinę, wiec bywa głośno i zabawnie. Zazwyczaj biesiadujemy i rozmawiamy. Takie spotkania nie są częste, wiec każdy ma dużo do powiedzenia. Lubimy z mężem chodzić do kina, teatru lub na długie spacery. Zimą każdy wolny czas poświęcamy na wyjazdy na narty. Do mojej rodziny nalezą także trzy brytyjskie koty – dla nich także muszę mieć czas.
Pani ulubiona forma odpoczynku?
Raczej nie mogę powiedzieć, że jestem typem „kanapowca”. Lubię odpoczynek czynny. Od kilku lat moim najlepszym antydepresantem jest bieganie i powiem przekornie, że wtedy odpoczywam najlepiej. Od niedawna również zaliczam do formy relaksu grę w tenisa, którą skutecznie zarazili mnie moi przyjaciele.
Czy praca jest pani wyłączną pasją?
Absolutnie nie, największą moją pasją są podróże. Lubię poznawać nowe miejsca i obyczaje, jakie tam panują. Na podróże zawsze znajdę czas. Organizujemy sobie z mężem bardzo egzotyczne wyprawy do jakich na pewno należy wyjazd do Wenezueli i przeprawa przez dżunglę. Zakochana jestem w Tajlandii i w tajskiej kuchni. W grudniu, zaraz po Świętach, wyjeżdżamy z przyjaciółmi. Będziemy pływać katamaranem po wyspach Polinezji Francuskiej. Kocham moją pracę, ale moja miłość jak widać jest podzielna!
Gdyby miała pani wymienić trzy reguły, którymi powinno kierować się w biznesie, co by to było?
Na pewno: ,,traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany”! Niezbędna jest odwaga w podejmowaniu decyzji i wiedza na temat, w którym się poruszamy. Radość z tego, co się robi, też jest bardzo ważna.
Jak radzi sobie pani z podejmowaniem trudnych decyzji?
Nie mam z tym problemu. Trudne, ryzykowne decyzje to moja specjalność! Lubię adrenalinę, jaka towarzyszy mi w takich chwilach. Chyba, że chodzi o jakieś przykre sprawy, wtedy nie śpię kilka nocy, ale i tak oceniam sytuację na chłodno. Oczywiście, przed podjęciem decyzji, konsultuję to z mężem.
Które momenty w całej pani karierze uznaje pani za najbardziej przełomowe?
Na pewno rozpoczęcie współpracy z amerykańską firmą Signature Nail System.
Czy nam, kobietom, trudniej jest zarządzać niż mężczyznom?
Myślę, że łatwiej. Znam wiele kobiet, które prowadzą swoją działalność i widzę, jak potrafią być doskonale zorganizowane. Kobiety mają bardziej podzielną uwagę, radzą sobie z kilkoma zagadnieniami jednocześnie, natomiast mężczyźni też sobie radzą, ale z pomocą kilku asystentów. Uważam, że kobiety są bardziej odporne na stres. Jestem bardzo poruszona, kiedy słyszę, że w niektórych firmach kobiety są gorzej wynagradzane od mężczyzn, choć pracują na tych samych stanowiskach.
Co sprawia, że czuje się pani szczęśliwa?
To, że mogę z Panią rozmawiać, że moje kwiaty w ogrodzie zakwitły najpiękniej tego lata, że mąż codziennie całuje mnie na dzień dobry, że wychowałam syna na uczciwego, wrażliwego człowieka… Właśnie takie małe, banalne rzeczy sprawiają, że jestem szczęśliwa!
Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Żaneta Niżnikowska/NM Studio
Facebook
RSS