Fot. K. Widmańska
Panie Oskarze, zna pan takie powiedzenie, że „dobrymi chęciami piekło wybrukowane?” – pani Jadzia zdecydowanie należy do moich ulubionych klientek. Imponuje mi, że mimo starszego wieku, jest mega aktywna. Uprawia nordic walking, chodzi na wykłady Uniwersytetu Trzeciego Wieku, angażuje się w różne akcje. Czekałem więc na opowieść z tej dziedziny. Tzn z każdej, ale nie seksualnej tematyki
– Znam. Znam.
– No ja się boleśnie przekonałam, że jest prawdziwe. Wie Pan. Mój trzeci mąż jest dużo ode mnie młodszy. Ale w tych sprawach zawsze nam się rewelacyjnie układało – mnie aż zatkało, bo Jadzia była dla mnie raczej demonem intelektu, a nie seksu – I od pewnego czasu Stefan stał się jakiś inny. Taki nieobecny. Ale przede wszystkim przestało mu smakować to, co gotuje. Ja trzech mężów miałam, ale żeby któremuś nie smakował mój gulasz. O nie, co to to nie. Pewnego dnia Stefan oznajmił, żebym dla niego nie gotowała, bo on sam to będzie robił.
Mówię: Stefan, przecież Ty chłopie gotować nie umiesz. Na co on się obruszył: nigdy we mnie nie wierzyłaś. Gdyby wszystkie kobiety tak udupiały facetów, to byśmy żadnego powstania nie wygrali.
Mówię mu, że mimo że nie udupiały, to wszystkie powstania raczej do chlubnych klęsk należą niźli chwalebnych zwycięstw. A ten nic, tylko jakieś nasionka goji do słoika nasypuje. Zwierzyłam się dziewczynom na ławce pod blokiem. I Grażyna na to: czekaj Jadźka ja siedzę z wnukiem w domu, to ci chłopa przyobserwuję. Wracam wieczorem do domu a Grażynka już na korytarzu na mnie poluje. Minę ma nietęgą: Jadzia, jest gorzej niż przypuszczałam. On nie dość, że sobie babę sprowadza, jeszcze – pewnie żeby taniej było – na spółkę z kolegą ją rucha. A ta nic, tylko wykrzykuje na pół bloku: wspaniale, dasz radę, jeszcze raz.
Zbladłam. W moim domu, w moim łóżku z jakąś obcą babą i obcym chłopem się łajdaczy. Pytam, czy chociaż ładna. Na co Grażynka, że to profesjonalistka, bo tak weszła do Stefana, że nawet czujne oko Grażyny jej nie wyśledziło. Wieczorem podpytuje Stefana, ale ten tylko nasiona goji z jogurtem beztłuszczowym wsuwa i nic się nie odzywa. Czekaj gagatku – myślę – jutro wszyscy zobaczycie Nowe Wcielenie Jadwigi. Rano wyszłam z domu jakby nigdy nic. Grażynka na czatach była. I jak wszedł ten kolega, to ja hyc. Najpierw pod drzwiami stoję. A tu rytmiczne męskie sapanie. Ale takie równomierne. Jak oni to robią, myślę. Cichutko wsadzam klucz do zamka i otwieram triumfalnie, że zaraz Stefanek jak niepyszny zacznie się tłumaczyć. Wchodzę a tu na dywanie dwóch chłopów leży, sapie a na telewizorze na cały głos Chodakowska idzie.
Facebook
RSS