Fot. Katarzyna Widmańska
Złośliwości. Złośliwości. Złośliwości. Są ludzie, którzy zioną nimi na prawo i lewo. Dowolny komunikat, który formułują do świata, musi zawierać szczyptę frustracji i goryczy. Kinia była idealną realizacją takiego modelu komunikacji
Sączyła żółć zawsze i wszędzie. Dlatego, gdy poznała Pawła i oznajmiła, że są parą, fala współczucia – niekoniecznie motywowaną solidarnością plemników, ale raczej zwykła ludzką empatią – przetoczyła się przez grono znajomych. Budowali niezliczone wersje potencjalnych komentarzy Kinii na temat sprawności seksualnej czy inteligencji jej wybranka. Dlatego zgodnie oniemieliśmy, gdy pewnego dnia Kinia i Paweł pojawili się na grillu, a ona brzmiała jak połączenie Gandhiego z Matką Teresą.
– Fantastycznie wyglądasz, Aniu. Krzysiek, świetny motor. Aguś, pyszna sałatka – serdeczność tych wypowiedzi zmrażała nas bardziej niż zamrażarka Gorzką Żołądkową.
– Miłość ją odmieniła – szeptały jedne frakcje towarzyskie.
– Zakochała się i świergoli, by się chłop nie wystraszył – perorowały inne.
A Kinia kwitła w ogrodzie dobroci i łagodności. My zaś, kompletnie wytrąceni z oczywistości rzeczywistości, czuliśmy, że nasze poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności świata niechybnie runie. Równowagę przywrócił wilk stada, czyli Michał.
– Kinia, w sobotę jest ślub Pauli z Dawidem. Robią obiad dla rodziny, ale na drugi dzień organizują wielkie weselne ognisko. Może przyjdziecie? – pytanie Michała miało tyle podtekstów, ile warstw w dobrej lasagne’i. Paula, odkąd przekonała pewnego przystojnego Wojtka, że jest lepszą kandydatką na dwa lata wspólnego życia niż Kinia, stała się prototypem wroga. Kinia zwalczała ją metodycznie, wskazując jako najlepszy reprezentant wszystkich kobiecych plag świata: celulitu, nadwagi, wzdęć, pryszczy i trądu pewnie też, gdyby akurat trąd był obecny w naszej strefie klimatycznej.
– Super. Paweł, poznasz moją koleżankę z dawnych lat.
Moje zdziwienie przybrało postać pytania: : „Kinia, naprawdę chcesz iść na ślub Pauli?”
– Tak – wykrzyknęła – wiesz, Paweł chce zostać pisarzem. Pracuje nad pierwszą powieścią i potrzebuje postaci totalnej kretynki. To przecież wystarczy, że zapisze, co Paula mówi i będzie jak znalazł.
Wisła płynęła znów w swoim korycie.
– Tak, Kinia, tak – odetchnąłem z ulgą.
Facebook
RSS