Nie ma nic lepszego, niż melodramat z tragicznym zakończeniem! Każda z nas, nawet jeśli się do tego nie przyznaje, uwielbia zaszyć się w ciemnym kinie i popłakać (albo powzdychać) oglądając perypetie ulubionych bohaterów. Tym razem prezentujemy subiektywny ranking najlepszych rozstań w kinie
10. Forrest Gump (1994)
Ktoś mi kiedyś powiedział, że „Forrest Gump” to taki film, po obejrzeniu którego każdy chce być idiotą… Trochę to przekorne stwierdzenie, ale coś w nim jest. „My name is Forrest. Forrest Gump” – to zdanie wypowiedziane z jedynym w swoim rodzaju akcentem rozpoczyna jeden z najcudowniejszych filmów w historii kina. Gdyby wynalazek braci Lumiere powstał tylko po to, żeby świat mógł poznać „Forresta Gumpa”, to i tak byłby to wystarczający powód, żeby ich dzieło okrzyknąć jednym z największych cudów współczesnego świata. A film pojawia się w zestawieniu z powodu wielkiej miłości Forresta – brawurowo zagranego przez Toma Hanksa – do Jenny. Scena, kiedy Forrest przynosi na grób swojej ukochanej list od ich synka i mówi, że gdyby czegoś potrzebowała, to on będzie blisko… No cóż, okazuje się, że nie trzeba być mądrym, żeby wiedzieć, czym jest miłość…
9. Tajemnica Brokeback Mountain (2005)
Happy end mają podobno tylko te historie, które się jeszcze nie skończyły. „Tajemnica Brokeback Mountain” to opowieść o wielkiej miłości bez szczęśliwego zakończenia. Opowieść o parze kochanków, których największym szczęściem i nieszczęściem zarazem było to, że się odnaleźli i nie mogli żyć ze sobą, ani bez siebie. Jedną z największych zalet tego filmu jest to, że opowiada o miłości – tak naprawdę, wbrew pozorom, pomijając kwestie orientacji seksualnej. Oglądając ze ściśniętym gardłem ostatnie sceny filmu nikt z nas nie pomyśli nawet, że ten cierpiący mężczyzna tulący do siebie zakrwawioną koszulę – jedyną pamiątkę, która mu została po najbliższym mu człowieku, stracił właśnie drugiego mężczyznę. On po prostu stracił ukochaną osobę. Przez krótki moment widzimy tylko tę stratę i cierpimy razem z nim. Za luksus takiego kinowego cierpienia po rozstaniu kochanków, filmowi należy się miejsce w naszej dziesiątce.
8. Zabawna dziewczyna (1968)
William Wyler zrobił film, który rozpoczął światową karierę Barbry Streisand. To historia życia aktorki komediowej, Fanny Brice, począwszy od dzieciństwa w żydowskich slumsach Lower East Side, aż po szczytowe momenty jej kariery z Ziegfeld Follies oraz małżeństwo i rozwód z pierwszym mężem Nickiem Arnsteinem. W rolę męża wcielił się bosko przystojny Omar Sharif i to właśnie dzięki niemu rozstania i powroty w „Zabawnej dziewczynie” znalazły się w naszym rankingu.
7. Niebezpieczne związki (1988)
Na początek trzeba zdać sobie sprawę z jednej rzeczy: Nie ma drugiego takiego aktora jak John Malkovich! Co do filmu zaś: Rzecz dzieje się we Francji w 1788 r. Markiza de Merteuil (uwodzicielska Glenn Close) potrzebuje przysługi ze strony swojego byłego kochanka Viconte de Valmont (Malkovich). Jej były mąż planuje małżeństwo z młodą, cnotliwą Celcie de Volanges. Markiza pragnie, by Valmont uwiódł Cecile przed jej ślubem. W międzyczasie Valmont stara się zrealizować własne plany podboju – jego celem jest Madame de Tourvel, piękna, bogobojna mężatka (Michelle Pfeiffer). Markiza jednak nie wierzy, aby Valmontowi udało się zdobyć tę kobietę. Obiecuje mu nagrodę w postaci ostatniej nocy spędzonej z nią, jeżeli Valmont dostarczy jej pisemny dowód na to, iż między nim a Madame de Tourvel doszło do zbliżenia… Nie trzeba chyba dodawać, że hrabia wygrywa zakład, ale nagroda okazuje się okrutna…
6. Pożegnanie z Afryką (1990)
To romans, który podbił serca widzów na całym świecie. Wyreżyserowany przez nagrodzonego Oscarem Sydneya Pollacka film opowiada o fascynujących losach duńskiej pisarki Karen Blixen (Meryl Streep), kobiety wyprzedzającej czasy, w których żyła. Karen około roku 1914 wyjechała do Kenii, by wraz ze swym niewiernym mężem (Klaus Maria Brandauer) założyć tam plantację kawy. Ku swemu zdumieniu wkrótce pokochała Czarny Ląd, jego mieszkańców i tajemniczego myśliwego. Ale cóż w tym dziwnego, skoro myśliwym jest sam Rober Redford? Nie trzeba dodawać, że jego śmierć w filmie wyciska z kobiecych oczu rzeki łez. Zdecydowanie jedno z najlepszych rozstań!
5. Ogniem i mieczem (1999)
Pierwszy – i jedyny – w naszym zestawieniu polski film. Ostatnia ze sfilmowanych przez Jerzego Hoffmana części „Trylogii” pojawia się tylko i wyłącznie dzięki Aleksandrowi Domogarowowi, który wcielił się w szalonego Bohuna, szaleńczo zakochanego w pięknej Helenie (Izabella Scorupco). Niestety, mimo brawurowej roli Rosjanina, Helena zdecydowała się jednak wybrać Skrzetuskiego (Michał Żebrowski). Cóż, Henryk Sienkiewicz nie dał jej szansy na romans z ognistym Kozakiem… Ale scena pożegnania Heleny i Bohuna jest tak ckliwa i romantyczna, że gdyby do życia powołała ją amerykańska kinematografia, znałby ją cały świat! Tymczasem znamy ją my, i – bez dwóch zdań – uwielbiamy, kiedy szalony kochanek odjeżdża na swoim ognistym rumaku w siną dal ukraińskich stepów…
4. Dziewięć i pół tygodnia (1986)
To jeden z najprzyjemniejszych filmów erotycznych, jaki kiedykolwiek powstał. W rolach głównych wystąpili Mickey Rourke i Kim Basinger. Fabuła jest następująca: Elizabeth jest rozwiedzioną trzydziestolatką. Pracuje w galerii sztuki w Nowym Jorku. Na zakupach spotyka przypadkiem przystojnego Johna. Kolejne spotkanie aranżuje mężczyzna. Stopniowo wciąga on Elizabeth w coraz bardziej niebezpieczną grę erotycznych prowokacji i uzależnień. Budują perwersyjny, sadomasochistyczny związek. Każde z nich szuka w partnerze odpowiedzi na własne pragnienia i fantazje, co początkowo potęguje namiętność pomiędzy nimi, lecz ostatecznie… prowadzi do jednego z najlepszych i najsmutniejszych pożegnań na dużym ekranie.
3. Uwierz w ducha (1990)
Jerry Zucker nakręcił jeden z ulubionych filmów kobiet na całym świecie. Sam (Patrick Swayze) i Molly (Demi Moore) są szczęśliwą, kochającą się parą. Pewnego wieczoru, w drodze powrotnej z teatru, zostają napadnięci i Sam ginie w walce. Na Ziemi zostaje jako duch do czasu, aż wyjaśni się, że jego śmierć nie była przypadkiem. Stara się ostrzec Molly przed grożącym jej niebezpieczeństwem, ale jak się okazuje, nie jest to takie łatwe dla ducha… Na szczęście znajduje pomoc w postaci pewnej czarnoskórej medium… Scena pożegnania Sama i Molly, odbywa się zwykle w momencie, kiedy szlochanie trudno już powstrzymać. I chociaż gołym okiem widać dziś kiepskie efekty specjalne, nikt nie potrzebuje do tej fabuły wymysłów grafików komputerowych… Wystarczy poświata i bosko przystojny Patrick Swayze…
2. Casablanca (1942)
Akcja filmu dzieje się w czasie II wojny światowej w kontrolowanej przez Vichy marokańskiej Casablance. Rick (Humphrey Bogart) prowadzi tu bar, w którym skupiają się uciekinierzy z ogarniętej wojną Europy. W pewnej chwili, właśnie do tego baru – wybierając go ze wszystkich barów na świecie – wchodzi Ilsa (Ingrid Bergman), z którą Rick przeżył gorący romans w Paryżu… Później jednak okazało się, że Ilsa ma męża. I teraz wróciła, aby prosić Ricka o pomoc w zorganizowaniu ucieczki tegoż z Casablanki… Chociaż film Michaela Curtisa zgromadził na planie gwiazdy i uznanych scenarzystów, nikt zaangażowany w produkcję nie spodziewał się, że wybije się on ponad przeciętność, miał być jednym z dziesiątek hollywoodzkich filmów tworzonych co roku w czasie II wojny światowej, trochę „ku pokrzepieniu serc”. Tymczasem „Casablanca” została… jednym z dwóch najsłynniejszych melodramatów w historii kina. A u nas zajmuje miejsce na podium. Przede wszystkim za: „Zawsze będziemy mieć Paryż” i niepowtarzalne: „Here’s looking at you, kid”.
1. Przeminęło z wiatrem (1939)
„Frankly, my dear, I don’t give a damn” – kiedy Rhett Butler wypowiedział te słowa do Scarlett w ostatniej scenie filmu, wiadomo było już, że „Gone with the wind” będzie przebojem. Że będzie aż takim i że do dziś będziemy oglądać go z zapartym tchem – nawet na dostawionych do kinowej sali twardych krzesłach – tego chyba ani producent David O. Selznick, kupując od Margaret Mitchell prawa do jej powieści za 50 tys. USD, ani Victor Fleming, kończąc reżyserię ciągnącej się dłużej, niż planowano, produkcji, ani też para wcielająca się w głównych bohaterów: Vivien Leigh i Clark Gable, nie byli w stanie przewidzieć. Jedno jest pewne. Taki mężczyzna, jak Rhett Butler zdarza się raz na milion. Nie wspominając już o Scarlett! Swoją drogą, czy nie byłyście przekonane, wyłączając telewizor lub wychodząc z kina, że – pomimo tego, iż Rhett zdecydował się potraktować w końcu Scarlett tak, jak sobie na to zasłużyła… – ona jednak go odzyskała? Przecież dla Scarlett nie było rzeczy niemożliwych! Daję więc „Gone with the wind” I miejsce, będąc pewnym, że najlepsze rozstanie w historii kina, to wcale nie był koniec…
Aneta Zadroga
Facebook
RSS