Na razie to tylko marzenie, ale pozwólmy się zabrać w przyszłość przez HOK Architects. Ich pomysł pokoju hotelowego latającego w dowolne miejsce zdobył uznanie jako jedna z najbardziej obiecujących innowacji
W wyborze miejsca wypoczynku kierujemy się nie tylko ceną, ale też możliwością dojazdu i dostępnością noclegów. A gdyby zostało nam już tylko zmartwienie o koszt wyjazdu? To otwiera ogromne możliwości odwiedzenia miejsc będących dziś poza naszym radarem i znana amerykańska pracownia HOK Architects wpadła niedawno na pomysł, który może nas do takiego stanu przybliżyć. Driftscape, bo tak nazywa się projekt, otrzymał nagrodę dla Najbardziej Radykalnej Innowacji 2016 roku i wydaje się, że całkiem zasłużenie.
Pomysł opiera się na połączeniu pokoju hotelowego… z dronem. Może brzmieć niedorzecznie, ale już dziś w użytku są drony unoszące duże ciężary, więc kwestią czasu wydaje się rozwój technologii w kierunku szybkiego zwiększenia obciążenia. Co mieści się w pokoju-dronie? To 19 m2 sypialni z łazienką i panoramicznym widokiem na każdą stronę. Przede wszystkim jednak – to pojazd umożliwiający wylądowanie na plaży, wodzie, skałach czy gęsto porośniętym podłożu.
Kontakt z przyrodą byłby więc możliwy na niespotykaną dotąd skalę, a jednocześnie Driftscape umożliwi użytkownikom niezostawianie po sobie żadnych pozostałości, by zostawić odwiedzone miejsce w dokładnie takim stanie, w jakim tam dotarli.
Pojedyncze pokoje miałyby oczywiście określony zasięg i muszą być w kontakcie ze stacją startową. Ona jednak może działać na tej samej zasadzie, a więc jest mobilna i osadzona na przykład na wodzie. Za dnia użytkownik mógłby więc pozostać w okolicy ze swoim pojazdem, a na noc oddalić się bardziej.
Na odpowiedź czeka wciąż wiele pytań technologicznych i logistycznych, natomiast pewne wydaje się jedno: na ten projekt są chętni i mają sporo pieniędzy do wyłożenia. A to w dzisiejszych czasach kluczowe, by prace nad bardziej konkretnym wcieleniem ruszyły…
Facebook
RSS